Kim był Alan Turing? Genialny brytyjski matematyk i kryptolog, który stał się cichym bohaterem II wojny światowej. Stworzył on maszynę, która ostatecznie złamała najbardziej skomplikowany szyfr w historii - kod Enigmy - niemieckiej maszyny szyfrującej. W 1950 roku Turing zainteresował się badaniami nad sztuczną inteligencją, twierdząc, że pewnego dnia maszyny będą zdolne do myślenia na takim poziomie jak ludzie. Opracował więc test, który sprawdzał, czy robot jest już na tyle rozwinięty, że w rozmowie można pomylić go z człowiekiem. Na czym polegało takie badanie? Sędzia zadawał pytania kilku stronom, których nie widział. Jedną z nich była maszyna. Jeśli w czasie pięciu minut robot “nabrał” co najmniej 30% sędziów - przechodził test.
Captcha – udowodnij, że jesteś człowiekiem
Przez wiele dekad roboty stawały się coraz mądrzejsze – pokonywały mistrzów szachów, szybciej niż człowiek układały kostkę Rubika, czy lepiej niż śledczy przesłuchiwały oskarżonego. Jednak dopiero w 2014 roku – po ponad sześciu dekadach testów – pojawił się pierwszy bot, który przeszedł badanie Turinga. Eugene Goostman – aplikacja internetowa, naśladująca 13-letniego chłopca. Jednak takiego chatbota nie można jeszcze określić mianem sztucznej inteligencji. Zresztą główny nurt płynie swoim torem. Zaprośmy więc na scenę boty, z którymi możemy pogadać za pośrednictwem Facebooka i Microsoftu i przyjrzyjmy im się w świetle reflektorów.
Rozmowy o pogodzie
Jak co dzień otwieramy niebieski serwis społecznościowy. Na Messengerze czeka na nas kilka wiadomości od znajomych. Odpiszemy później – teraz zależy nam na informacjach od naszego najbardziej specyficznego znajomego. Co ciekawego powie nam dziś Hudson? Podrzuci najważniejsze informacje ze świata z kategorii, którą zaproponujemy i poda nam prognozę pogody. Z czasem boty będą ubierane w kolejne funkcje – Zuckerberg chce, aby w najbliższych latach Facebook umocnił się jako miejsce, w którym dzieją się wszystkie internetowe aktywności, ale też przeniósł do wirtualnego świata taką formę komunikowania się jak w prawdziwym życiu. Póki co z botem stworzonym przez sam serwis – Pancho – można pogadać tylko o pogodzie, w dodatku zadając pytania z dokładnością klucza maturalnych odpowiedzi – inaczej nie kuma, a potem udaje, że przez chwilę go nie było.
Z kim przystajesz, takim się stajesz
Microsoft też “popisał się” swoim botem – który wystartował niczym rakieta i spalił się zaraz po starcie. Pomijam już fakt, że o ile na Facebooku rozmowa z botem jest jak pogawędka z jednym z wielu znajomych – tylko trochę mniej ogarniętym – o tyle Microsoft wciąż uparcie poszukuje właściwego miejsca dla swojej bardzo sztucznej inteligencji. Bo przecież komu chciałoby się ładować do Skype’a tylko po to, żeby sprawdzić newsy czy zamówić jedzenie z dowozem do domu, skoro można to zrobić na Messengerze – w końcu aplikacji stworzonej do rozmawiania. Jednak Microsoft musi najpierw uporać się z nadmierną łatwowiernością swojego bota. Tay – rzekomo 19-latka z pokolenia Millenialsów zbyt dobrze upodobniła się do swoich najbardziej aktywnych rozmówców. Po jednym dniu z internautami niezbyt asertywny bot najpierw stał się seksoholikiem, kochającym wszystkich ludzi, a potem nazistą uwielbiającym Hitlera i budującym z Donaldem Trumpem mur między USA i Meksykiem, aż w końcu kompletnie oszalał, publikując na Twitterze ścianę tweetów o treści “you are too fast, please take a rest”. Nie ma to jak jedna doba z homo sapiens.
Mój przyjaciel bot
Już teraz krótka rozmowa z botem wystarczy, żeby zamówić jedzenie do domu. Kwiaty, sprawdzić powiadomienia z banku, czy poprosić o poradę zdrowotną. Trzeba jednak jeszcze trochę czasu, aż zrozumie skomplikowaną ludzką naturę. I lepiej nie rozmawiać z nim o polityce…