Pewnie kojarzycie te wszystkie filmy o drużynach sportowych złożonych z nudnych nieudaczników, którzy przez większość czasu kopią się w czoło i dostają od jakichś cwaniaków, a potem cudem dochodzą do finału rozgrywek, w którym - po wzruszającej przemowie trenera wygrywają? Albo te filmy, w których życie tarmosi głównego bohatera, aż w końcu okazuje się, że gość ma talent do bycia kimś, ogarnia się i już nie jest nikim, tylko wilkiem z Wall Street.
I wychodzi na to, że każdy może błyszczeć, tylko wystarczy postawić go w odpowiednim świetle. Podobnie jest z promowaniem swojej marki w takiej branży, która ogólnie uważana jest za nudną albo trudną. Ale da się – wystarczy napisać odpowiedni scenariusz.
Na wszelki wypadek lepiej złapać dystans
Myślicie, że branża ubezpieczeniowa jest nudna? Wystarczy nabrać do niej trochę dystansu. Na ekranie pojawia się facet z plastrem na twarzy i w poszarpanym garniaku, jakby właśnie stoczył walkę z baribalem. Zresztą jest w lesie, gdzie zachłannie żuje liście prosto z drzewa, po czym wyskakuje, niczym jeleń, na drogę wprost pod koła samochodu. To właśnie jedna z reklam firmy ubezpieczeniowej Allstate; to właśnie Mayhem – człowiek do zadań specjalnych – prawie jak Stig z legendarnego Top Gear. Mayhem sprawdza nawet najbardziej nieprawdopodobne scenariusze, od których można ubezpieczyć się u amerykańskiego giganta – a jest ich naprawdę wiele.
Kreatywnie aż do bólu
Producenci leków też mają niemały ból głowy. W ich reklamach nie zobaczymy znanych twarzy aktorów przebranych za lekarzy. Firmy farmaceutyczne muszą też uważać na to jak zachwalają korzyści swojego leku i jak bardzo ich przechwały odpływają od rzeczywistości. W ogóle to co mogą i czego nie mogą mówić jest dokładnie wyszczególnione przez Ministerstwo Zdrowia. Czyli nie można zbytnio poszaleć, szczególnie, jeśli musimy jakoś zgrabnie przedstawić na przykład taki lek na wzdęcia. Tymczasem Espumisan poszedł w stronę praktycznych porad oraz pytań i odpowiedzi, które zamieścił na swojej stronie – czyli dorzucił garść walorów edukacyjnych do swojego produktu. Natomiast zdarzają się wyjątkowe, można powiedzieć, reklamowe specyfiki, jak Vicks, który pokazał, że do tematu bólu wcale nie trzeba podchodzić z bólem – można to zrobić z uśmiechem.
Scenariusz i reżyseria: kontent
Nie ma nudnych produktów, jest tylko kiepski marketing. A marketing jest jak zupa – jeśli chcemy, żeby smakowała tym, którzy na nią czekają, musimy przygotować ją tak jak lubią, czyli dopasować do naszych odbiorców. Jeśli chcemy, żeby w ogóle do nich dotarła nie podamy im jej na płaskim talerzu – nie zmarnujemy czasu i pieniędzy na kanały, które i tak nie prowadzą do naszych klientów. Natomiast sama zupa to kontent, który – jak pokazują powyższe przykłady – może mieć różne smaki, ale każdy musi być nie tyle zjadliwy, co po prostu pyszny.