Są takie skarby, które raczej się chowa niż pokazuje. Ot, choćby po to, aby nasz skarb nie zmienił właściciela. Na przykład niektórzy kolekcjonerzy sztuki, tej przez wielkie “SZ”, chowają swoje najbardziej ukochane i wypieszczone nabytki w miejscach dostępnych tylko dla nich. A co dla marek jest obecnie najcenniejszym skarbem? Informacja. Ta o kliencie. Każdym z osobna. Nasz skarb nazywa się zatem big data - teraz już legendarna fraza, o której każdy słyszał, ale u każdego wygląda inaczej, albo nie wygląda wcale. Big data to taki cylinder iluzjonisty - niby każdy wie, że coś tam jest, ale tylko nieliczni potrafią z niego wyciągnąć naprawdę dorodnego, białego królika. Tylko, że data nie zawsze jest na tyle big, żeby sprostać naszym oczekiwaniom, albo częściej jest wręcz too big, przez co zanurzając w cylindrze rękę aż po łokieć i szukając naszego gryzonia, jak telefonu w damskiej torebce, możemy natrafić na multum innych rzeczy, których nie sposób ułożona. Dlatego dobrze uporządkowana i wykorzystywana baza danych o klientach to skarb. A jak o ten skarb dbać, żeby się nie ulotnił?
Ulokuj swoje informacje
Dla klientów nasza baza danych jest jak lokata w banku – oddają nam coś swojego, ale w zamian oczekują więcej. Czasem przytrafiają się mniejsze lub większe wpadki, jak to miało miejsce w przypadku kradzieży dostępów do kilkuset milionów kont na Google – czyli nawet największym się zdarza – ale ryzyko kradzieży naszego “skarbu” można bardzo mocno zminimalizować, dzięki dobrym praktykom. A więc konkrety!
Wespół w zespół
Jest skarb. Ale skarb jest ciężki, więc są i wspólnicy, z którymi łatwiej go udźwignąć. Tylko, że ich praca przekłada się na naszą pracę, więc dbając o siebie, musimy dbać też o nich. Dlatego, jeśli korzystamy z zewnętrznych aplikacji czy chmur, w których przechowujemy dane, to warto zadbać o korzystność takiej umowy i niebranie całej odpowiedzialności na siebie. Im bardziej rozszerzony pakiet usług, które gwarantują prywatność, tym lepiej.
Aktualne klucze
Wprowadzając dane na stronie internetowej każdy bardziej świadomy użytkownik wypatruje kłódki na pasku przeglądarki, czyli symbolu aktualnej wersji zabezpieczeń. Jeśli nasz dział IT regularnie sprawdza, czy używane przez nas szyfrowanie jest aktualne, to znaczy, że wdrażamy dobre praktyki.
Nie każdy dla wszystkich, nie wszyscy dla każdego
Jeśli wszystkie cenne rzeczy wrzucimy do jednej kieszeni, a po pewnym czasie okaże się, że akurat ta kieszeń była dziurawa i wszystko z niej wypadło, to będziemy pluć sobie w brodę, że nie zostawiliśmy ich w różnych miejscach. Tak samo każda informacja jest tak poufna, jak poufność najsłabszego ogniwa w naszym pracowniczym łańcuchu. Dlatego korporacje korzystają najczęściej z różnych poziomów dostępu do danych, w zależności od stanowiska, które danych informacji potrzebuje. Najbardziej wrażliwe informacje mogą być też zabezpieczone w kopii zapasowej w zewnętrznym podsystemie.
Budując dom, chowamy jego stabilne fundamenty pod ziemią. Tak samo jest z informacjami, na których opieramy sukces swojej marki – nie są widoczne na zewnątrz, ale im lepiej je przygotujemy i zabezpieczymy, tym wyższy poziom zbudujemy.