Pamiętacie jak w 2000 roku szło się do pobliskiego supermarketu? Lista z zakupami zapisana na małej karteczce w kieszeni, wymiętolona jak bilet w komunikacji miejskiej lub złożona w równy kwadracik (w zależności od nastroju). Na niej było wszystko, co mogła podpowiedzieć nam rodzinka. Reszta była w naszych rękach – nikt przecież nie zadzwoni na komórkę, której nie ma. W drugiej kieszeni portfel z gotówką i w drogę, gdzie rozwijająca się infrastruktura nie pozwalała ominąć cenionej amerykańskiej restauracji spod żółtego znaku “M”. Aż w końcu supermarket. Taki wielkopowierzchniowy barak napstrzony kolorowymi markami w tamtych czasach to było naprawdę coś (w 2000 roku stuknęła pierwsza setka supermarketów w Polsce). Na spożywczych półkach królowało legendarne Frugo i napój Lift, a proszek Dosia “wchodził cały na biało”. Wszystko w jednym miejscu, wszystko jakby tańsze, niż u pani Krysi za rogiem, wszystko pachniało nowoczesnością.
A teraz? Teraz Polska dyskontami, sieciówkami, delikatesami oraz super- i hipermarketami stoi. Konkurencja jest więc spora, a same drukowane gazetki, które koniec końców tarzają się po parkingu przed sklepem, już nie zawsze dają radę. Przez ten czas zmieniła się rzeczywistość i zmienili się klienci. Ale gdyby tak sklep nie musiał czekać aż ktoś łaskawie wybierze właśnie jego, aby kupić kawę do śniadania, makaron na obiad i wino na wieczór, tylko mógł wyjść klientowi naprzeciw i rzucić “Hej! Mamy dziś promocję na Twój ulubiony jogurt z truskawkami – jeśli nie ma Cię w Twoim mieście, zaraz pokażemy Ci drogę do innego sklepu naszej sieci”? Od czego są aplikacje mobilne.
Jeszcze bardziej super (markety)
Carrefour w swojej aplikacji mobilnej postawił na spore rabaty dla wybranych grup – karty Rodzinka i Senior, czyli grup, które najłatwiej wpadają w rutynę przyzwyczajeń i robią zakupy w tym samym miejscu – skoro raz było wygodnie w Carrefourze, to francuski gigant zadbał o to, aby wpisać się na stałe w ich harmonogram dnia i proponuje im aplikację Mój Carrefour. Jednak w aplikacji tej market nie zdecydował się na pójście w e-Commerce, tak jak zrobiło to Tesco. Brytyjczycy mogą pochwalić się swoją aplikacją mobilną, która w pewien sposób wyznaczyła nowe trendy w branży. Za pomocą eZakupów możemy wybrać produkty na swoim smartfonie i zamówić ich dostawę do domu. Raczej z myślą o młodych – singlach, parach, rodzinach z dużych, zabieganych miast.
Ekskluzywne aplikacje
Delikatesy kojarzą się z wysoką jakością, którą możemy dostać za równie wysoką cenę. I właśnie dlatego od dłuższego już czasu taki Piotr i Paweł raczej ze smutną miną przygląda się przez okno, jak jego dawni klienci pomykają przez miasto z reklamówkami Biedronki czy Lidla. Jednak aplikacja Piotr i Paweł jest dość starannie obsadzona udogodnieniami, a szczególną uwagę zwraca możliwość zeskanowania w domu kodu QR produktu, który już nam się kończy, co automatycznie dodaje go do naszej listy zakupów – do zrobienia w Piotrze i Pawle oczywiście.
Dyskonty zapraszają do siebie
Jednak obecnie to już nie supermarkety, ale dyskonty brylują w codziennych zakupach. Na przykład taki Lidl rzeczywiście świetnie odnalazł się na zmieniającym się rynku. Wchodzimy – nasz portfel zawadiacko puszcza oko do każdej napotkanej ceny, a my spacerujemy po ryneczku Lidla, unosimy się na aromacie świeżego pieczywa z piekarni, sprawdzamy w kalendarzu jaka kuchnia zawita tutaj w przyszłym tygodniu, żeby każdy obiad był wyjątkowy. Niemcy, jak to Niemcy, w swojej aplikacji postawili na prostotę – nie ma więc sklepu online ani przepisów, są za to znane z innych platform gazetki, promocje, listy zakupów i drogowskazy do najbliższego sklepu. Przepisy znajdziemy natomiast w aplikacji Biedronki, która podkreśla jakość polskich produktów, czekających na półkach w sklepie.
Widać, że dla tych dwóch dyskontów ich platformy mobilne są jedynie zajawką prawdziwych zakupów – takim soczystym stekiem pokazanym za szybą… ekranu smartfona. A jeśli chcemy ten soczysty stek wszamać, musimy odwiedzić sklep. I może przy okazji kupić jeszcze jakieś inne drobiazgi, które do ostatniej chwili przy kasie będą rzucać nam się pod nogi.
Klient dostępny pod telefonem
Jak sprawić, żeby klient następnym razem nie zrobił zakupów u konkurencji, tylko u nas? Najlepiej podsunąć mu aplikację, która pokaże najnowsze promocje, przygotuje listę zakupów, którą to w dodatku udostępni innym członkom rodziny i za rękę poprowadzi do sklepu lub pozwoli zrobić zakupy przez telefon. I tak, kiedy klient wkłada produkty do swojego koszyka, sklep do swojego koszyka dorzuca kolejnego lojalnego, zadowolonego klienta.