Ta dzisiejsza młodzież! Nic, tylko siedzą przed tym komputerem albo z nosem w tym smartfonie, jak przygarbione krety. I wszystko na tacy mają podane, to się im nie chce. Tak to wygląda z perspektywy babci na ławce przed blokiem. A tymczasem świat od zawsze jest napędzany pomysłami i energią młodych. Mark Zuckerberg stworzył Facebooka na studiach – w swoim pokoju w akademiku. Później został jednym z najmłodszych miliarderów świata.
No właśnie, świat, w którym każdy może coś stworzyć i opublikować jest jak szafa, którą otwieramy i wysypuje się na nas sterta rzeczy – mniej lub bardziej tandetnych. Ale, próbując się już odkopać nagle w nasze ręce wpada rzadki diament, który czeka na oszlifowanie – ten diament i jego twórca są w świecie aplikacji mobilnych często warci miliony – trzeba tylko trafnie ich rozpoznać i zainwestować w ich rozwój.
Aplikacja na miganie
Aplikacja Five App to komunikator oparty na gestach. Kiedy pomysł pojawił się w głowie Mateusza Macha, wówczas licealisty, miał być aplikacją skierowaną do jego rówieśników – czy raczej ziomali – ze środowiska hip-hopu. Okazało się jednak, że aplikacja może wyjść do o wiele szerszej grupy i to na całym świecie, a nawet może z aplikacji zmienić się w narzędzie pomocne osobom głuchoniemym, które często mają trudności z czytaniem i pisaniem, bo nie słyszą swojego wewnętrznego głosu. Pierwsza wersja Five App pozwalała na modelowanie własnych gestów na bazie wirtualnej ręki i zapisywanie ich. Teraz jednak aplikacja poszła jeszcze bardziej w stronę osób niepełnosprawnych słuchowo i umożliwia tworzenie całych animacji z gestów i min, które często zmieniają cały sens wypowiedzi.
Potencjał Five App został doceniony przez inwestorów, których oferty zostały wycenione na 2 miliony złotych.
Spotkanie na spontanie
Druga aplikacja potwierdza, że najlepsze pomysły to te, które powstają z nagłej potrzeby. No bo jak zapełnić okienko w zajęciach na uczelni? Najlepiej kawą ze znajomymi. Pewnego więc razu pewna studentka wysłała zaproszenie do przyjaciół, ale nikt nie był w pobliżu. Wypiła kawę sama i poszła na zajęcia, gdzie spotkała kumpla – który również sam popijał kawę, tylko piętro niżej. I wtedy do głowy Karoliny Demiańczuk zawitał pomysł na aplikację, dzięki której możemy szybko umówić się na spotkanie. Sprawdziła, że na rynku powstała w tym miejscu ciekawa nisza, zebrała zespół chętnych znajomych (grafika, programistów) i razem z nimi po roku prac pojawił się Spontime.
Okazało się jednak, że w Polsce ciężko o inwestorów, którzy nie lubią niepewnych inwestycji. Za to sporo chętnych znalazło się za granicą, a zespół Karoliny wybrał inwestora ze Szwecji. Obecnie aplikacja wyceniana jest na 3 miliony dolarów.
Aplikacje e-Commerce
A jak aplikacje mają się na rynku e-Commerce i czy warto w nie inwestować? Aplikacje mobilne od stron internetowych odróżnia prostota – nieskomplikowany układ kilku głównych ikon, po których przemieszczamy się jednym palcem – oraz szybkość działania – wszystko mamy podane na tacy. Nie za prosto? Spójrzmy na największy serwis handlowy w Polsce – Allegro. Można by przypuszczać, że chcąc wszystko sprawdzić dokładnie, mało kto zainteresuje się tak uproszczoną formą zakupów. A tymczasem ikona Allegro zdobi już kilka milionów smartfonów. Oczywistą oczywistością jest czynnik rozpoznawalności marki, ale pokazuje to jednokierunkowy trend rozwoju branży aplikacji – jesteśmy coraz wygodniejsi i działamy coraz szybciej, więc proste i ładne apki stają się naturalnym środowiskiem.
Wspieranie rozwoju takich aplikacji w początkach ich działania jest jak szukanie złota rękami w rzece pełnej piranii, więc nie jest zwykłym chybił-trafił, bo nie wszystko złoto co się świeci. Jak w każdej branży ważny jest pomysł, który wypełnia pewną niszę, a jednocześnie świetnie trafia w potrzeby odbiorców. Nie zaszkodzi też szczypta wiary w polskich twórców.