Swego czasu Inglot postanowił rozszerzyć swoją działalność na rynek Arabii Saudyjskiej, rynek bardzo specyficzny. Polska marka otworzyła tam swoje sklepy, zaprojektowane według standardów europejskich i… okazało się, że nie spełniają one standardów arabskich. Jest tam po prostu zupełnie inny model robienia zakupów – w Europie do sklepu Inglota wchodzi kobieta, która akurat ma wolne popołudnie i chce się zrelaksować, chce mieć chwilę dla siebie, chce poszaleć w czasie shoppingu. Obsługuje ją jedna ekspedientka, która pomaga jej trafić w potrzeby. Tymczasem w Arabii Saudyjskiej kobieta zabiera na zakupy kilka swoich koleżanek, które doradzają jej w wyborze, a więc do salonu Inglota nie wchodzi jedna klientka, a pięć. Dlatego potrzebna jest większa przestrzeń i większa liczba personelu. Poza tym, kluczową rolę odgrywają względy kulturowo-religijne, bo kobieta w burce nie może malować się publicznie. Inglot musiał więc przygotować specjalne kabiny, w których jest taka możliwość. Wszystko jednak okazało się już po wejściu na rynek. Wyszło zatem, że Inglot niezbyt dokładnie przeprowadził badania i analizę – a to najważniejszy punkt programu, bo jeśli ma być show, to artysta musi się do niego przygotować i wiedzieć przed jaką publicznością występuje. Również przez internet.